Darmowa dostawa od 170zł 🙂

Koszyk

W dziczym życiu jakoś tak się składa, że zupełnie niezapowiedzianie zjawiają się w nim przedmioty z okresu PRL. Są to przeróżne rzeczy: porcelana, szkło, tkaniny, ozdoby choinkowe… W przedmiotach, które doskonale znam z wystroju mieszkań babci i dziadków niespodziewanie zaczęłam dostrzegać piękno. Nie wiem czy było to spowodowane studiami na kierunkach związanych ze wzornictwem czy może łączyło się to z rosnącą modą na styl wprost z PRL. Niemniej obecnie inaczej już patrzę na wnętrza, w których mogą czaić się jakieś retro perełki. Bardzo lubię ratować takie przedmioty przed wyrzuceniem, a następnie znajdować im nowych właścicieli.
Podobnie rzecz się miała ze znaczkami pocztowymi. Trafiły do mnie przez przypadek. Otrzymałam je od taty, który otrzymał je od kogoś, kto chciał się ich pozbyć. Spędziły prawdopodobnie kilka, kilkanaście lat w szufladach, przekładane z miejsca na miejsce. Głupio przecież wyrzucić, ale samemu nie ma się zacięcia filatelistycznego. Gdy trafiły do mnie byłam przekonana, że trzymam w rękach małą fortunę. W końcu kilkaset znaczków musi mieć jakąś wartość! Tak mi się kojarzyło – znaczki są coś warte. Moje jednak takie nie były. Nie chciałam ich oddawać za półdarmo, a też nie zamierzałam zostać kolekcjonerem. 

Wymyśliłam więc, że wykorzystam je w jakiś twórczy sposób. Pomimo, że w okresie PRL znaczki były drukowane w wielu milionach egzemplarzy to ich grafika jest na najwyższym poziomie. Projektowane były przez znakomitych artystów i te znaczki są po prostu piękne. Absolutnie się nimi zachwyciłam i pomyślałam, że może inni ludzie także docenią ich piękno, jeśli tylko będą mieli okazję się im przyjrzeć. Ja takiej możliwości nigdy przedtem w życiu nie miałam, ponieważ w moim pokoleniu zbieranie znaczków nie było popularnym hobby. Gdy się nad tym mocniej zastanowię to nigdy nawet nie poznałam osoby, która miałaby takie zainteresowania. Jak zatem docenić coś czemu nigdy się nie przyglądało? 
Tak narodził się pomysł na witrażową lampę z udziałem znaczków, a następnie na znaczkową biżuterię, którą obecnie możecie znaleźć w ofercie Dzikich Tworów.

Przyznam, że im dłużej zajmuję się oprawianiem znaczków w szkło, tym bardziej rozumiem kolekcjonerów. Szczególnie w czasach PRL, które często bywają opisywane jako “szare”, zbieranie wielobarwnych znaczków musiało przynosić wiele radości. Mam nadzieję, że Wy również dostrzeżecie w znaczkach pocztowych to co ja 😉